środa, 26 grudnia 2012

Rozdział drugi


- Trzymaj się i pamiętaj, ten jest z czekoladą, a ten z dżemem!
- Jasne. Ten z dżemem, ten…
- Źle ! Ten jest z czekoladą !
- Dziewczyny, przestańcie. Nika sobie poradzi. No idź już, bo cię nie wpuszczą.
Przyjaciółki przytuliły się we trzy i pożyczyły dobrej podróży. Wiedziały, że nie szybko się spotkają.
- Kocham cię najbardziej na świecie! – krzyknęła Magda i ostatni raz spojrzała na Weronikę, nim ta w całości zniknęła w tunelu.
Hubert krytycznie zerknął na Madzię, ale nie skomentował.
- Idziemy – zarządził próbując ukryć zirytowanie
Ruszyli w stronę wyjścia. Monika głośno dmuchała nos w chusteczkę, ale Magda uśmiechnęła się lekko przez zły. Nie mogła tego tak zostawić. Miała całkiem ciekawy plan.
*** 
- Super, że nastąpiła mi pani na stopę. 
Nika odwróciła się i zobaczyła za sobą zadbaną blondynkę, która dołożyła jeszcze dwa słowa polskich przekleństw. Mimo nieciekawych okoliczności, poczuła pewnego rodzaju ulgę, że zaraz po dotarciu na madryckie lotnisko usłyszała ojczysty język. 
 -Oh. Bardzo mi przykro, naprawdę nie chciałam!
- Rozumiem – dziewczyna uśmiechnęła się szeroko– Nela
- Weronika – podała jej rękę i uniosła kąciki ust
Wyglądała bardzo ładnie. Jasne włosy przykrywały opalone ramiona, a grzywka zachodziła jej na szarozielone oczy.
- Widzę, że spotkałam swoją rodaczkę. Co cię sprowadza na hiszpańskie ziemie ?
- Praca. Zamierzam tu studiować.
- Tutaj ? – zdziwiła się nowo poznana polka – Madryt nie jest dobrym miejscem dla młodych ludzi. Wiesz. Kryzysy i tak dalej, brak perspektyw, brak pracy. Właśnie przez to przechodzę. Ale może nie powinnam cię w ten sposób nastawiać. Jeżeli masz chwilkę czasu, może chciałabyś opowiedzieć coś o sobie?
Nika skinęła głową i spróbowała przybliżyć swoją osobę. Nie miała zwyczaju aż tak ufać nieznajomym, jednak Nela wydawała się bardzo sympatyczna i wartą znajomości. Szły przez lotnisko Barajas wymieniając się faktami z życia. Bardzo się polubiły. Okazało się że obydwie są wielkimi fankami Realu Madryt od dzieciństwa. Każda chwila spędzona razem powodowała, że Nika czuła się dużo pewniej i bezpieczniej.
- Wiesz, mam pewien pomysł. Jest jeden wolny pokój w moim mieszkaniu. Opłaty za czynsz nie wynoszą dużo, a ja myślałam o nowej lokatorce. Mogłabyś ze mną zamieszkać. – zaproponowała Nela – Chyba, że masz już jakieś lokum na oku. Wiesz, na La Finca mieszka Iker. On ma pewnie dużo niezamieszkanych pokoi… Każdy z własną łazienką…
Dziewczyny zaśmiały się. Weronice bardzo spodobała się wizja mieszkania pod jednym dachem z taką miłą Madridistką, więc od razu się zgodziła. Bała się jedynie, że nie wystarczy jej na opłacenie domu, więc czym prędzej spytała się Neli o dokładną cenę. Na szczęście nie kłamała i jak na Hiszpanię wynosiła ona niewiele. Dowiedziała się w skrócie o stanie mieszkania i jeszcze raz podziękowała za propozycję. Jej humor zdecydowanie się polepszył, ponieważ nie miała przed sobą miesięcy życia w akademiku, a w pokoju spokojnym, blisko uczelni.
Gdy odebrały bagaże, obie, zmęczone podróżą usiadły na kawę. Pochłonięte rozmową nie zwracały uwagi na otaczający ich świat.
                                                                        ***                                                                       
- Co? Nie słyszę cię!
- Zdejmij słuchawki !
- E?
- Słuchawki! – krzyknęła Nela i wskazała na swoje uszy.
- Aa. Przepraszam. – skruszyła się Nika – Gdy Tankian śpiewa, nie obchodzi mnie nic więcej. Musisz się do tego przyzwyczaić. 
- Chciałam powiedzieć, że za chwilę będziemy na miejscu. Dwa przystanki i wysiadamy. Blok jest zaraz koło niego.
- Jaka ulica?
- Padre Damian.
- Padre Damian?! – powtórzyła zaskoczona – Przecież to jedna z ulic, na której leży Bernabeu! I jeszcze powiedz że masz widok na stadion, to chyba już nic mnie dziś nie zdziwi.
- Muszę się pochwalić, że czubek Santiago widać. Za takie widoki powinnam brać dodatkowe opłaty, co nie? – zaśmiała się Nela. Jej dobry humor udzielił się Nice i teraz obie się śmiały. Ludzie w autobusie patrzyli się na nie krzywo, ponieważ były lekko zbyt głośno, a dodatkowo nic nie rozumieli.  – Jesteśmy.
Wyszły ze swojego środka transportu i skierowały w stronę bloku. Nika co chwilę rozglądała się wokół, nie wierząc, że naprawdę jest w Madrycie.
- Zamknij usta. – uśmiechnęła się Nela
- Spadaj. Podziwiam.
Dotarły na miejsce. Blok nie był może szczytem blokowych marzeń, ale nie mogła narzekać. Na dole mieściły się różne sklepy i markety, a powyżej znajdowało się kilka pięter. Pomarańczowa farba miejscami zdarła się ze starości. Gdy wdrapały się na samą górę, zasapana Nika zapytała:
- Nie ma tu jakiejś windy? Wchodzenie na to piętro z bagażem o własnych nogach to nie lada wyzwanie.
- Jest. – odparła Nela – Ale pomyślałam, że nabierzesz trochę masy mięśniowej, chudzino.
Weronika popatrzyła się na nową koleżankę chłodno. Weszły do środka. Mieszkanie nie było duże, ale bardzo przytulne. Ściany pomalowano na kremowo i wszędzie wisiały obrazki. Kuchnia była jasna i przestronna, połączona z salonem, a obok znajdowały się trzy pokoje. Były mniej więcej w tym samym rozmiarze. W każdym stało łóżko, biurko i kilka szafek. Tylko jeden wyglądał na zamieszkany, na każdej wolnej płaszczyźnie porozwieszano plakaty klubów piłkarskich i Adama Levine’a. W głębi domu usytuowana była niewielka łazienka. Mieściło się w niej wszystko, co potrzeba, czyli prysznic, umywalka, sedes oraz półki i szuflady. Na żadnym z blatów nie stał nawet krem, czy szczoteczka do zębów. Jednym słowem było bardzo schludnie i czysto.
- Jak tu pięknie. Przeczuwałaś, że przyjdę, czy co?- zachwycała się przyszła lokatorka - Idealnie posprzątane.
- Chyba tak! U mnie musi być perfekcyjnie.
Zwiedzały i rozmawiały jeszcze kilka minut. Nika rozpakowała swoje rzeczy, a później stwierdziły, że są bardzo głodne. Obie chciały pokazać swoje zdolności kulinarne i zrobić coś pysznego, ale Weronika w końcu musiała ustąpić pani domu, gdy usłyszała, że jej propozycją jest zrobienie tradycyjnego, hiszpańskiego gazpacho. W końcu, gdy usiadły nad pachnącą zupą, włączyły telewizję.
- Brazylijskie telenowele? Nie. Dokument o dinozaurach? Nie. Dalej, dalej. Fakty? Ni…
- Czekaj ! Patrz. Jest coś o Realu.
Mówiono o drużynie z Madrytu, która przyleciała dziś z USA, gdzie rozgrywali sezon przygotowawczy, do Hiszpanii. Rozdawali autografy i robili zdjęcia z fanami. Słuchały chwilę bardzo szybko mówiącej dziennikarki aż w końcu zauważyły coś ciekawego.
- Spójrz. W tle są jakieś dwie kretynki nad kawą. Gdybym ja dostała taką szansę od Boga, zobaczyć na żywo tych ludzi, nie siedziałabym przy stoliku jak jakiś debil.
Nika jej nie słuchała. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w ekran, a konkretnie w dwie dziewczyny pochylone nad kubkami.
- Zabawne, czy Ty wiesz, że one wyglądają jak my? - przełknęła głośno ślinę - Co gorsze… To jesteśmy my.
Popatrzyły się na siebie i w tym samym momencie wykrzyknęły :
- Cholera!

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział pierwszy


Dolała mleka do kawy. On spojrzał na jej długie, czekoladowe włosy i wielkie, ciemne oczy. Uśmiechnął się nieznacznie.
- Nie gap się - odpowiedziała - masz dziewczynę.
- Jasne. Chciałem tylko powiedzieć... jesteś najlepsza.
- Dzięki.
Do pokoju weszła niezbyt ogarnięta Magda. Miała na sobie szlafrok i parę różowych, kudłatych kapci.
- Cześć kochanie! - ucałowała Weronikę w policzek. - Jak nastrój?
- Wiesz, jak bardzo się stresuję. Darowałabyś sobie takie pytania.
- Co ty jesteś taka zła ? To powinien być najlepszy dzień w twoim życiu. Inaczej wyobrażałem sobie osobę, która jedzie spełniać swoje marzenia. A ty, pysiu, nie przywitasz się ze mną ? - Hubert obdarzył Magdę czarującym uśmiechem.
Nika wywróciła oczami. Pomyślała, że jeszcze przed chwilą patrzył się tak na nią.  Już dawno chciała, żeby jej przyjaciółka zerwała z tym dupkiem. Był dwulicowy. Niby kochał Madzię, a z drugiej strony ciągle przyglądał się Weronice, lub ewentualnie jej biustowi. Zresztą charakterem Moniki też zdawał się być zauroczony. Dwie twarze. Dwie twarze, na widok których miała ochotę zwymiotować.
- Kocham cię słodziaczku! - Magda jakby nie zauważała tego, że Hubert nie jest jej wierny.
Była ich czwórka. Dla Niki zdecydowanie za dużo. Ich mieszkanie w samym centrum Warszawy pomieściło by jeszcze kilka osób, ale dziewczynie wystarczały tylko przyjaciółki, chłopak był zbędny. Poza tym denerwowały ją związki. Czasem miała ochotę podejść do całującej się pary i na nich zwymiotować. Jednak dobrze wiedziała, jak bardzo współlokatorka jest zakochana i nie miała serca jej tego psuć.
- Debilu! Mówię do ciebie!
Nika podniosła głowę i dopiero zauważyła, że stoi nad nią Monika.
- Tak? Słucham?
- Hej, mała. Nie powinnaś spakować reszty rzeczy ? Jest już dziewiąta, a samolot masz na osiemnastą o ile dobrze czytam - pomachała przyjaciółce biletem przed oczami
Weronika spojrzała na kawałek papieru. Najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek widziała. Kierunek Madryt. Mógł odmienić jej życie na lepsze.
- Fakt. Tylko zostaw mojego rogala w spokoju. To ostatni, który mam szansę zjeść przed odlotem.
Weszła do łazienki. Popatrzyła na siebie w lustrze, ale zdawała się widzieć coś zupełnie innego, niż Hubert. Wągier na twarzy i niewyregulowane brwi. Niedługo już będzie w najpiękniejszym miejscu na ziemi, nie powinna mieć żadnych niedoskonałości! Wsmarowała w czoło pół tubki kremu i przekrzywiła głowę. Rozkazała sama sobie się uśmiechnąć. Słuchając własnych myśli wyszczerzyła się. "Krzywe" - pomyślała. 
Szczotkując prawie idealnie białe zęby myślała, jak powstrzymać się od pisku radości, gdy już wyląduje w Hiszpanii. Musi być poważna, bo w końcu w takim celu tam jechała - aby zostać opanowaną i szanowaną dziennikarką sportową. Od dawna marzyła o takiej karierze, ponieważ była zagorzałą fanką piłki nożnej i wielką Madridistką. Najważniejszą rzeczą w życiu Niki był Real i jej idol - Cristiano Ronaldo. Teraz miała szansę spotkać jednego ze sławnych piłkarzy i może nawet przeprowadzić z nim kiedyś wywiad, jeżeli oczywiście studia się powiodą i oprócz tytułu zwykłej dziennikarki, który już miała, zdobędzie ten upragniony.
- No już, twoje kreski są perfekcyjne! - roześmiała się Magda, wyrywając koleżankę z toku myślenia.
- Sorry, że jestem taka spięta. Wiesz jak się zachowuję, gdy czekam na coś ważnego - złapała Madzię za ręce - Odwieziecie mnie na lotnisko ?
- A jak inaczej, kochana ? Odjedziemy dopiero, kiedy nie będzie już widać twojego samolotu na niebie. Odpręż się i posłuchaj RHCP. Głos Antka zawsze ci pomaga, masz jeszcze chwilkę czasu. A ja ci pójdę kupić rogale i jakąś gazetę na drogę.
- Jesteś wspaniała.
Nika wkroczyła do swojej sypialni i spojrzała na walizkę. Kilka par spodni, jakieś bluzki i bielizna. Czegoś tu na pewno brakowało... Zastanowiła się chwilę i dopakowała T-shirt z numerem siedem na tyle, szalik, i flagę swojego ukochanego klubu. Pocałowała herb i delikatnie pogładziła napis "Ronaldo".
Ze łzami w oczach , patrząc na błękitne, sierpniowe niebo wyszeptała:
- Mam przeczucie, ze zdarzy się tam coś niesamowitego.
Nie myliła się.
***