- Trzymaj się i pamiętaj, ten jest z czekoladą, a ten z dżemem!
- Jasne. Ten z dżemem, ten…
- Źle ! Ten jest z czekoladą !
- Dziewczyny, przestańcie. Nika sobie poradzi. No idź już, bo cię nie
wpuszczą.
Przyjaciółki przytuliły się we trzy i pożyczyły dobrej podróży.
Wiedziały, że nie szybko się spotkają.
- Kocham cię najbardziej na świecie! – krzyknęła Magda i ostatni raz
spojrzała na Weronikę, nim ta w całości zniknęła w tunelu.
Hubert krytycznie zerknął na Madzię, ale nie skomentował.
- Idziemy – zarządził próbując ukryć zirytowanie
Ruszyli w stronę wyjścia. Monika głośno dmuchała nos w chusteczkę, ale
Magda uśmiechnęła się lekko przez zły. Nie mogła tego tak zostawić. Miała całkiem ciekawy plan.
- Super, że nastąpiła mi pani na stopę.
Nika odwróciła się i zobaczyła za sobą zadbaną blondynkę, która dołożyła jeszcze dwa słowa polskich przekleństw. Mimo nieciekawych okoliczności, poczuła pewnego rodzaju ulgę, że zaraz po dotarciu na madryckie lotnisko usłyszała ojczysty język.
-Oh. Bardzo mi przykro, naprawdę
nie chciałam!
- Rozumiem – dziewczyna uśmiechnęła się szeroko– Nela
- Weronika – podała jej rękę i uniosła kąciki ust
Wyglądała bardzo ładnie. Jasne włosy przykrywały opalone ramiona, a
grzywka zachodziła jej na szarozielone oczy.
- Widzę, że spotkałam swoją rodaczkę. Co cię sprowadza na hiszpańskie
ziemie ?
- Praca. Zamierzam tu studiować.
- Tutaj ? – zdziwiła się nowo poznana polka – Madryt nie jest dobrym
miejscem dla młodych ludzi. Wiesz. Kryzysy i tak dalej, brak perspektyw, brak pracy. Właśnie
przez to przechodzę. Ale może nie powinnam cię w ten sposób nastawiać. Jeżeli masz chwilkę czasu, może chciałabyś opowiedzieć coś o sobie?
Nika skinęła głową i spróbowała przybliżyć swoją osobę. Nie miała zwyczaju
aż tak ufać nieznajomym, jednak Nela wydawała się bardzo sympatyczna i wartą znajomości. Szły przez lotnisko Barajas wymieniając się faktami z życia. Bardzo się polubiły. Okazało się że obydwie są wielkimi fankami Realu
Madryt od dzieciństwa. Każda chwila spędzona razem powodowała, że Nika czuła
się dużo pewniej i bezpieczniej.
- Wiesz, mam pewien pomysł. Jest jeden wolny pokój w moim mieszkaniu.
Opłaty za czynsz nie wynoszą dużo, a ja myślałam o nowej lokatorce. Mogłabyś
ze mną zamieszkać. – zaproponowała Nela – Chyba, że masz już jakieś lokum na
oku. Wiesz, na La Finca mieszka Iker. On ma pewnie dużo niezamieszkanych pokoi…
Każdy z własną łazienką…
Dziewczyny zaśmiały się. Weronice bardzo spodobała się wizja mieszkania
pod jednym dachem z taką miłą Madridistką, więc od razu się zgodziła. Bała się
jedynie, że nie wystarczy jej na opłacenie domu, więc czym prędzej spytała się
Neli o dokładną cenę. Na szczęście nie kłamała i jak na Hiszpanię wynosiła ona
niewiele. Dowiedziała się w skrócie o stanie mieszkania i jeszcze raz
podziękowała za propozycję. Jej humor zdecydowanie się polepszył, ponieważ nie
miała przed sobą miesięcy życia w akademiku, a w pokoju spokojnym, blisko
uczelni.
Gdy odebrały bagaże, obie, zmęczone podróżą usiadły na kawę.
Pochłonięte rozmową nie zwracały uwagi na otaczający ich świat.
***
***
- Co? Nie słyszę cię!
- Zdejmij słuchawki !
- E?
- Słuchawki! – krzyknęła Nela i wskazała na swoje uszy.
- Aa. Przepraszam. – skruszyła się Nika – Gdy Tankian śpiewa, nie
obchodzi mnie nic więcej. Musisz się do tego przyzwyczaić.
- Chciałam powiedzieć, że za chwilę będziemy na miejscu. Dwa przystanki
i wysiadamy. Blok jest zaraz koło niego.
- Jaka ulica?
- Padre Damian.
- Padre Damian?! – powtórzyła zaskoczona – Przecież to jedna z ulic,
na której leży Bernabeu! I jeszcze powiedz że masz widok na stadion, to chyba
już nic mnie dziś nie zdziwi.
- Muszę się pochwalić, że czubek Santiago widać. Za takie widoki
powinnam brać dodatkowe opłaty, co nie? – zaśmiała się Nela. Jej dobry humor
udzielił się Nice i teraz obie się śmiały. Ludzie w autobusie patrzyli się na
nie krzywo, ponieważ były lekko zbyt głośno, a dodatkowo nic nie rozumieli. –
Jesteśmy.
Wyszły ze swojego środka transportu i skierowały w stronę bloku. Nika
co chwilę rozglądała się wokół, nie wierząc, że naprawdę jest w Madrycie.
- Zamknij usta. – uśmiechnęła się Nela
- Spadaj. Podziwiam.
Dotarły na miejsce. Blok nie był może szczytem blokowych marzeń, ale nie mogła
narzekać. Na dole mieściły się różne sklepy i markety, a powyżej znajdowało się
kilka pięter. Pomarańczowa farba miejscami zdarła się ze starości. Gdy wdrapały
się na samą górę, zasapana Nika zapytała:
- Nie ma tu jakiejś windy? Wchodzenie na to piętro z bagażem o własnych nogach
to nie lada wyzwanie.
- Jest. – odparła Nela – Ale pomyślałam, że nabierzesz trochę masy
mięśniowej, chudzino.
Weronika popatrzyła się na nową koleżankę chłodno. Weszły do środka.
Mieszkanie nie było duże, ale bardzo przytulne. Ściany pomalowano na kremowo i
wszędzie wisiały obrazki. Kuchnia była jasna i przestronna, połączona z
salonem, a obok znajdowały się trzy pokoje. Były mniej więcej w tym samym
rozmiarze. W każdym stało łóżko, biurko i kilka szafek. Tylko jeden wyglądał na
zamieszkany, na każdej wolnej płaszczyźnie porozwieszano plakaty klubów
piłkarskich i Adama Levine’a. W głębi
domu usytuowana była niewielka łazienka. Mieściło się w niej wszystko, co
potrzeba, czyli prysznic, umywalka, sedes oraz półki i szuflady. Na żadnym z
blatów nie stał nawet krem, czy szczoteczka do zębów. Jednym słowem było bardzo
schludnie i czysto.
- Jak tu pięknie. Przeczuwałaś, że przyjdę, czy co?- zachwycała się
przyszła lokatorka - Idealnie posprzątane.
- Chyba tak! U mnie musi być perfekcyjnie.
Zwiedzały i rozmawiały jeszcze kilka minut. Nika rozpakowała swoje rzeczy,
a później stwierdziły, że są bardzo głodne. Obie chciały pokazać swoje zdolności
kulinarne i zrobić coś pysznego, ale Weronika w końcu musiała ustąpić pani
domu, gdy usłyszała, że jej propozycją jest zrobienie tradycyjnego, hiszpańskiego gazpacho. W końcu, gdy usiadły nad pachnącą zupą, włączyły
telewizję.
- Brazylijskie telenowele? Nie. Dokument o dinozaurach? Nie. Dalej,
dalej. Fakty? Ni…
- Czekaj ! Patrz. Jest coś o Realu.
Mówiono o drużynie z Madrytu, która przyleciała dziś z USA, gdzie rozgrywali sezon przygotowawczy, do Hiszpanii. Rozdawali autografy i robili zdjęcia z
fanami. Słuchały chwilę bardzo szybko mówiącej dziennikarki aż w końcu zauważyły coś ciekawego.
- Spójrz. W tle są jakieś dwie kretynki nad kawą. Gdybym ja dostała
taką szansę od Boga, zobaczyć na żywo tych ludzi, nie siedziałabym przy stoliku
jak jakiś debil.
Nika jej nie słuchała. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w
ekran, a konkretnie w dwie dziewczyny pochylone nad kubkami.
- Zabawne, czy Ty wiesz, że one wyglądają jak my? - przełknęła głośno ślinę - Co gorsze… To jesteśmy my.
Popatrzyły się na siebie i w tym samym momencie wykrzyknęły :
- Cholera!