niedziela, 10 marca 2013

Rozdział piąty


Ciemne oczy zaszły mu łzami. Absolutnie wszystko było w porządku, po prostu zbyt długo patrzył się w sufit, który od kilkunastu dobrych minut wydawał się bardzo interesujący. Zaraz po przyjściu z treningu położył się na łóżku w bokserkach i brudnej, kilkudniowej koszulce. Nie jadł nic od rana, a mimo to nie czuł głodu. Miał świadomość, że w jego drużynie nadszedł czas zmian. Sam nie wiedział z czego to wynika. Jedni zrywali ze swoimi narzeczonymi, a inni decydowali się utworzyć z kimś związek. Ciekawe, jak świat przyjąłby fakt że on też jest kimś zauroczony? Setki złamanych dziewczęcych serc. Tysiące. Miliony. Czasem miał ochotę po prostu być anonimowy. Boss ma rację, on też nienawidzi swojego życia prywatnego. Podniósł się i usiadł na łóżku. Rozejrzał się dookoła i dostrzegł ogromny bałagan. Niezbyt czyste ubrania porozrzucane były na krześle czy komodzie, kilka par teoretycznie białych, ale teraz czarnych z brudu skarpetek leżało na wieży od radia. Ten widok przyprawił go o ból głowy, dlatego opadł z powrotem na poduszkę. Zdecydowanie potrzebował tu kobiecej ręki i nawet wiedział jakiej. Tej samej, która przypadkiem otarła się o jego tors kilka godzin wcześniej. Miłe wspomnienia i ruch na świeżym powietrzu spowodowały senność. Ziewnął, po czym przekręcił się na drugi bok i zasnął.
***
Monice było bardzo głupio. Wracając do domu starała się, aby nie wyszło na jaw, że coś jest nie tak. Udało jej się to dzięki Fernando, który swoją obecnością i poczuciem humoru pomógł jej przyswoić informację, którą usłyszała kilka chwil przed jego poznaniem. Ale przecież w dalszym ciągu nic nie rozwiązało jej problemu. Chłopak Magdy, z którym od dłuższego czasu mieszkały w Warszawie nagle chce z nią zerwać, i to bez powodu. A może jednak o czymś nie wie? I czemu dzwonił właśnie do niej? Popatrzyła się na Madzię siedzącą na kanapie tuż obok niej. Trzymała w ręku pilot do telewizora i wyraźnie dopingowała jednego z bohaterów jakiejś niezbyt mądrej komedii romantycznej, aby wyznał swojej wybrance miłość. Miała wrażenie, że jej przyjaciółka była jeszcze małym dzieckiem. Niby dorosła, ale czasem zachowywała się dość szczeniacko. Dlatego bardzo bała się, jak zareaguje, gdy dowie się prawdy. Ale mimo wszystko powinna porozmawiać o tym z Madzią. Tak ważnej rzeczy przecież nie można ukrywać.
- Czemu chcesz, żeby byli razem? – Magda podniosła głowę i dostrzegła nad sobą Nikę, która głośno chrupała jedząc marchewkę i  z dziwną miną patrzyła się w telewizor – On mi wyjątkowo słabo wygląda. Założę się, że na zakończenie ją zje, zgwałci, czy coś podobnego.
- Wiesz, nie nadawałabyś się na reżyserkę romansów – skrzywiła się zniesmaczona Madzia
- Nika? – spytała w pewnym momencie Monika – Mogłabyś, na sekundkę?
- Jasne. Widzisz, porywają mnie. – zwróciła się do Magdy – Dokończymy rozmowę później. Jeżeli ten ziomeczek z filmu okaże się idiotą, stawiasz dzisiaj wszystkim pizzę na kolację!
- Chodź już.
- Dla mnie z podwójną porcją pomidorów! – zdążyła jeszcze rzucić przez ramię
Gdy weszły do sypialni i zamknęły drzwi, Monika zarządziła:
- Siadaj.
- Co jest?
- Po prostu siądź. – rozkazała spoglądając na przyjaciółkę, która wydęła policzki jak mała, naburmuszona dziewczynka – Wiem, że masz dziś dobry humor, ale muszę ci go troszkę zepsuć.
Siadła koło Niki i zaczęła opowiadać wszystko, o czym powiedział jej Hubert.

***
Magda wysłuchała swoich przyjaciółek, po czym chwilę zastanowiła i przerwała ciszę.
- Czyli chce ze mną zerwać, tak?
- Tak.
- Aha – Magda wzruszyła ramionami i powróciła do konsumowania swojego jabłka
Pozostałe dziewczyny spojrzały w swoją stronę wymieniając zdziwione spojrzenia.
- Aha?
- Chyba obydwoje zrozumieliśmy, że nasze uczucie wygasło. Nie ma co tego ciągnąć na siłę. Tak naprawdę to od paru tygodni udajemy, że coś jest jeszcze między nami. Cieszę się, że w końcu podjął decyzję za mnie, sama nie potrafiłam tego zrobić. Zadzwonił do ciebie pewnie dlatego, bo chciał pomocy. Miał wątpliwości, czy dać nam szansę. Każdy wie, że jesteś najlepszym psychologiem.
- Nie wierzę ci, że jest w porządku.
- Jest najzupełniej w porządku. I wiecie co? Zapraszam was dzisiaj na piwo. Madrycki klub o zmierzchu w centrum miasta, ja, wy i gorący hiszpańscy przystojniacy stawiający nam drinki. Na początek nowego życia.
Magda dostrzegła, jak Monice zaświeciły się oczy na ten pomysł, ale Nika nie była przekonana.
- Co jest? Przecież Nela skończy pracę do tej pory, prawda?
- Tak. Tak, ona skończy, ale ja dzisiaj umówiłam się z Hugo, żeby zapoznać się z tym dzieciakiem i od jutra zaczynam pracę. Nie mogę pierwszego dnia przyjść niańczyć dziecko będąc pijana, to chyba
niezbyt dobrze wpłynie na mój wizerunek.
- Fakt, nie do końca. Ale przecież nie możemy świętować bez ciebie! Zadzwoń do niego i to jakoś załatw, prosimy! – zasmuciła się Magda, robiąc słodkie oczka
Nika patrzyła się na przyjaciółkę niewzruszona, ale zaraz wymiękła.
- Dobrze już, dobrze, spróbuję coś z tym zrobić.
Dziewczyny pisnęły ciesząc się na myśl o wspólnym wieczorze i mocno przytuliły Nikę.
***
Otworzył powoli oczy. Najpierw jedno, potem drugie. Podniósł się gwałtownie, jakby coś go przestraszyło i spojrzał na ekran telefonu. Dziewiętnasta, plus kilka nieodebranych połączeń. Wiedział, że jest już bardzo późno, ale miał ochotę znów zapaść w głęboki sen. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Westchnął, po czym wstał z łóżka i przeciągnął się parę razy. Nie zakładał spodni, bo wiedział, kto stanie za progiem. Powoli zszedł ze schodów i dotarł do drzwi.
- Cześć! – przywitała się z nim osoba za drzwiami – Co ty masz na sobie? Obiecałeś mi, że pójdziemy dzisiaj na bro, pamiętasz?
- Naprawdę? – zapytał otumaniony – Możliwe. Zaraz wskakuję w spodnie i jedziemy.
Uśmiechnęli się do siebie i gospodarz pobiegł na górę, by przygotować się do wyjścia.
***
- Bez sensu – narzekała Weronika prostując plecy – Te spodnie są zdecydowanie za bardzo obcisłe.
- Przesadzasz! – zdenerwowała się Nela – O co ci chodzi, czemu psujesz nam humor?
- O nic mi nie chodzi. Po prostu głupio się czuję, że już w przeddzień pracy zadzwoniłam do Hugo, bo miałam kaprys wyjść z przyjaciółkami na piwo.
- Dziewczyny, spokój! Chodźcie już, bo winda nam się zamknie.
Zerknęły tylko na siebie niechętnie i wsiadły do windy.
- Woow! – krzyknęła Madzia, kiedy już dojechały na samą górę wieżowca.
Widok był naprawdę inspirujący. Znajdowały się w klubokawiarni na szczycie ogromnego budynku w centrum Madrytu, z którego widać było całe miasto.
- Wow, wow,wow! – zawtórowała Monika
- Mówiłam, to najlepsze miejsce w całej stolicy! No, oprócz Bernabeu. – przyznała Nela i uśmiechnęła się
- Faktycznie piękne. – zgodziła się Nika, rozpłaszczając nos na szybie
Teraz już wszystkie patrzyły się na niezwykły widok za ogromnym oknem.
- Jak już zupełnie się ściemni, będzie jeszcze piękniej. Ale nie traćmy czasu, chodźmy zająć jakiś stolik.
- Jasne, idźcie. Ja tylko skoczę do toalety i zaraz do was biegnę. – powiedziała Monika 
Pozostałe przyjaciółki poszły w stronę stolika w rogu pomieszczenia, a Monika próbowała znaleźć łazienkę. Kilka minut błądziła po klubie, szukając jej, aż w końcu pomyślała, by zapytać barmana. Podeszła do lady i usiadła na wysokim krześle, czekając na kogoś z obsługi. Rozejrzała się dookoła stukając nerwowo palcami w blat. Nagle po prawej stronie dostrzegła znajomego chłopaka. Uśmiechnęła się.
- Cześć Nando! – zagadała – Co za spotkanie!
- Nando? – zdziwił się jego kolega
- Stary, nie znasz mojego imienia? – odpowiedział śmiejąc się nerwowo i popatrzył wymownie na przyjaciela – Rzeczywiście miłe spotkanie. Świetnie cię widzieć, pięknie wyglądasz.
- Dziękuję bardzo –podziękowała za komplement i uśmiechnęła się najserdeczniej, jak potrafiła – Mam pewien problem. Wiesz może, gdzie jest tu toaleta?
- Jasne – odpowiedział i pokazał koleżance drogę
- Fernando?! – krzyknął drugi z chłopaków, gdy upewnił się, że dziewczyna jest już daleko i  go nie usłyszy
- Cśś! – uciszył go – Samo tak wyszło. Jest jedną z niewielu osób tutaj, które mnie nie rozpoznają. Chciałem być przez chwilę anonimowy, móc nie martwić się, że leci tylko na moją kasę i sławę.
- Rozumiem, ale to było dość niemądre. To coś poważnego, prawda?
- Problem w tym, że to zupełnie niepoważne! Jak można zakochać się w dziewczynie, którą widziało się raz w życiu? Jestem idiotą.
- Spokojnie, nie jesteś – powiedział łagodnie łapiąc go za rękę – Jesteś tylko najprzystojniejszym i najfajniejszym facetem na tym świecie.
- Dzięki, ale i tak wiem, że kłamiesz – uśmiechnął się blado – Zaraz wracam.
„Nando” odłożył piwo i skierował się w stronę łazienki. Chwiał się na nogach, ale to raczej z powodu bezsilności i zdenerwowania na samego siebie. Stanął przed drzwiami do męskiej toalety i głośno westchnął. Już miał nacisnąć klamkę, ale cofnął rękę. Rozejrzał się dookoła by się upewnić, czy nikogo nie ma w pobliżu i podszedł do drzwi obok.
- Najwyżej powiem, że się pomyliłem. Muszę ją teraz zobaczyć – powiedział do siebie na głos
Otworzył i wszedł do środka. Dziewczyna właśnie pudrowała nosek.
- Nie musisz. I tak wyglądasz prześlicznie.
Monika podniosła wzrok i dojrzała w lustrze Fernando.
- Pomyliłeś się? Męska jest tam. 
- Tak, pomyliłem się… - przyznał nieśmiało – Chociaż w sumie to nie.
Podszedł bliżej dziewczyny i spojrzał jej w oczy. Monika obróciła się tyłem do luster, podpierając się rękami o blat i dostrzegła  jego głębokie, czekoladowe spojrzenie. Chłopak nie potrafił się opanować. Objął znajomą w pasie i złożył na jej ustach gorący, namiętny pocałunek.